Suma sumienia
Skoro każdy Polak to katolik, a każdy katolik powinien oczyścić swoją duszę przynajmniej dwa razy do roku – przy okazji tych najważniejszych, kościelnych świąt, to znaczy, że jednocześnie przynajmniej dwa razy do roku robi – na własny użytek – również rachunek sumienia.
Dodaje grzechy, sumuje winy i z wynikiem udaje się do konfesjonału. Tak jest łatwiej, lżej – pewnie tak. Dlatego warto również, zwłaszcza, jeśli jesteśmy zakupoholikami i mamy nieczyste w tym względzie sumienie, udać się do banku po kredyt konsolidacyjny. Oczywiście, nie działa on tak jak boska ręka i nie przekreśla naszych zadłużeń, ale przynajmniej sumuje je w jeden kamień na sercu czy też krzyż na plecach, który musimy nieść. Bo czyż taki nie mógłby być kredyt? Konsolidacyjny wiele wybacza: najwięcej wybacza nam błędów podejmowanych spontanicznie, zakupów, tak zwanych, pocieszek i w wyniku bycia ofiarą zabiegów marketingowych. To także kredyt, który nie odziera nas wiary w nas samych, że kiedyś zbłądziliśmy, ale któż z nas nie ma zobowiązania o nazwie kredyt, konsolidacyjny, tym bardziej.